Ner. 15. – Cieszyn d. 18. Czerwca. – R. 1853
Początków wróżenia i Andrzejek możemy doszukiwać sie już w starożytności, w antycznej Grecji. Tych korzeni można dopatrzyć się w pochodzeniu imienia Andrzeja - po grecku Andrzej to Andress (andros - mężczyzna, aner – mąż). Święty Andrzej uważany był za osobę rozdającą mężów. Święty ten był pierwszym powołanym przez Jezusa Apostołem. Pochodził z rybackiej rodziny z Betsaidy. Jako pierwszy głosił Ewangelię w Bizancjum, Azji Mniejszej czy Grecji. Za swe nauki został skazany na śmierć na krzyżu w kształcie litery „X” (później nazwany krzyżem świętego Andrzeja). Św. Andrzej jest patronem narodów słowiańskich, małżeństw, podróżujących, rybaków. Święto liturgiczne Andrzeja Apostoła przypada 30 listopada. Noc z 29 na 30 listopada jest więc wigilią świętego Andrzeja. Noc ta jest zarazem ostatnią przed adwentem, przypada na koniec roku liturgicznego a także jest to przełom między porami roku: jesienią, a zimą. Według wierzeń ludowych to właśnie w tym czasie na ziemi pojawiają się pozaziemskie istoty i duchy, dlatego magia i wróżby miały szczególną moc.
W Polsce nazwa „Andrzejki” pierwszy raz pojawia się w 1557 roku, w sztuce teatralnej Marcina Bielskiego pt.: „Komedyjka Justyna i Konstancyjej”. Ale wróżenie rozpowszechnione było już dużo wcześniej, jednak dotyczyło głównie niezamężnych dziewcząt. Młodzieńcy okazję do wróżb mieli W nocy z 24 na 25 listopada czyli w wigilię św. Katarzyny Aleksandryjskiej, która jest patronką cnotliwych kawalerów, szukających panien, z którymi w przyszłości weszliby w szczęśliwy związek małżeński. Wróżby katarzynkowe z czasem uległy jednak zapomnieniu, z kolei andrzejki upowszechniły się zarówno dla dziewcząt i chłopców.
A jak wróżono dawniej? Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że początkowo, w dawnych czasach, wróżby traktowano bardzo poważnie. Miały charakter wyłącznie matrymonialny a odprawiano je indywidualnie, w samotności. Młode panny cały dzień pościły i modliły się do św. Andrzeja, dzięki czemu we śnie miał sie im ukazać przyszły małżonek. Zjedzenie trzech ząbków czosnku miało ustrzec przed koszmarami. Dziewczęta wkładały też pod poduszki kartki z imionami swoich wybranków. Innym sposobem było wysiewanie w garnkach lub na skrawku pola ziarna lnu i konopi, które zagrabiano męskimi spodniami, w nadziei, że sprowadzi to do domu kandydata na męża. W dniu św. Andrzeja panna zrywała gałązkę wiśni lub czereśni, jeśli gałązka zakwitła w wigilię Bożego Narodzenia dziewczyna mogła liczyć na rychłe pójście za mąż. Losowano również przedmioty o symbolicznym znaczeniu, np. listek oznaczał staropanieństwo, obrączka lub wstążka z czepka - bliski ślub, różaniec - stan zakonny. Wsłuchiwano się także z której strony zaszczeka pies, bowiem właśnie z tego kierunku miał nadejść przyszły narzeczony. Pies wybierał również przygotowane przez dziewczyny placki posmarowane tłuszczem. Ta, której placek został najpierw zjedzony jako pierwsza miała wyjść za mąż. Oczywiście wśród wróżb nie zabrakło również lania wosku (choć początkowo lano ołów lub cynę i to najlepiej pochodzących z okien lub witraży z kościoła).
Według wierzeń celtyckich i germańskich Andrzejki nawiązują do kultu Frejra – boga urodzaju, roślinności, pokoju, płodności, bogactwa i radości. W święto Jul składano mu ofiary z dzika i konia.
Nawiązując do przytoczonego artykułu Gwiazdki Cieszyńskiej warto jeszcze powiedzieć coś o kulcie Świętowita na wyspie Rugii. Na Rugii właśnie znajdowało się ostatnie pogańskie sanktuarium w zachodniej Europie. Była to świątynia Świętowita spalona z rozkazu duńskiego króla Waldemara I 12 czerwca 1168 roku. Świętowit to główne bóstwo czczone przez plemię Ranów, zamieszkujące gród Arkona na Rugii. Atrybutem bóstwa był miecz, a świętym zwierzęciem biały koń, którym posługiwano się przy wróżbach przed wyprawami wojennymi: ruch konia lewą nogą miał oznaczać klęskę, prawą zaś zwycięstwo.